Przeczytaj wywiad dla Stage24, którego zespół Chair udzielił na finiszu swojej ostatniej trasy.
Chair to międzynarodowy duet multimedialnych artystów — Cury i Huberta Kurkiewicza. Inspirując się post punkiem, britpopem i art rockiem, w swoich utworach zawierają ciekawe obserwacje codzienności i nietuzinkowy humor.
Poznali się w 2021 roku przez Instagrama, gdzie godzinami dyskutowali o krzesłach. Wtedy też Błażej Król zaprosił ich do świeżej wytwórni Tygrysy Records, gdzie po kilku singlach debiutowali EP-ką “Po Co Muzyka” w 2022 roku.
Dwa lata po pierwszym wydawnictwie zespół powrócił z albumem “GENTLE MEN”, z którym wyruszył w jesienną trasę. Mieliśmy okazję porozmawiać z zespołem na jej finiszu i dopytać o szczegóły na temat tour’u oraz ich twórczości.
Właśnie skończyliście trasę promującą Wasz drugi album “GENTLE MEN”. Jesteście usatysfakcjonowani z jej przebiegu?
Hubert: Bardzo! Spotkaliśmy się z super ciepłym przyjęciem, frekwencja (oprócz jednego miasta, Wrocław – patrzymy na ciebie) dopisała. Rozmowy oraz kontakt z ludźmi przed i po koncertami jest tym co nas totalnie napędza.
Cura: Jestem bardzo zadowolony, każde miasto miało coś innego do zaoferowania, a jednocześnie każde miasto sprawiało, że czuliśmy się jak w domu.
Jakie uczucia towarzyszyły Wam podczas całej trasy?
Hubert: Wdzięczność i zmęczenie.
Cura: Stres związany z tym, że nikt się nie pojawi.
Jej organizacja wymagała od Was dużych nakładów energii i środków? Spotkały Was jakieś sytuacje kryzysowe?
Hubert: Zawsze stresujące jest ogarnianie perkusji. Jeździmy transportem publicznym, perkusja zawsze na nas czeka w poszczególnych klubach. No, powinna czekać, z tym jest różnie. Zawsze to dopinamy, jednak czasem jest stres, czy rider techniczny będzie spełniony w 100%.
Cura: Podczas jesieni i zimy zawsze trudniej jest koncertować. Trzeba nosić więcej ubrań. Podczas występu się pocisz, a potem musisz zadbać o to, żeby wyschnąć przed wyjściem na zewnątrz. Mam wrażenie, że zawsze kończy się to chorobą podczas takich jesienno-zimowych tras. Bardzo bym nie chciał odwołać koncertu, to byłoby dla mnie za dużo. Nie lubię odwoływać planów.
Zastanawiam się jak w polskiej branży muzycznej odnajdują się wrażliwi mężczyźni, tacy jak Wy.
Cura: Myślę, że wszyscy jesteśmy delikatni, kiedy wystawiamy się na scenę. Nikt nie jest odporny na krytykę i chyba chodzi o to, żeby po prostu nie zapomnieć, kim się jest. To trochę żenujące być widzianym, ale i tak wybrałbym to zamiast ukrywania się w cieniu.
Z jakimi trudnościami mierzycie się jako zespół grający wciąż niszowy gatunek w naszym kraju?
Cura: Nie sądzę, żebyśmy za dużo o tym myśleli. Tworzymy muzykę, którą potrafimy tworzyć i którą chcemy grać. Nie jesteśmy sami w tym, co robimy, i to jest wystarczająca motywacja.
A na co dzień – w życiu, Waszej relacji zespołowej – musicie czasem coś przepracować?
Hubert: Moja relacja z pracą i sztuką jest czymś nad czym aktualnie pracuje.
Cura: Myślę, że najwięcej pracy wkładam w siebie. Staram się kontrolować lęk i notoryczne nadmierne myślenie. Kiedy słucham siebie, wszystko inne zdaje się układać samo.
Album “GENTLE MEN” ma za zadanie pokazać innym mężczyznom, że nie trzeba bać się emocji?
Hubert: Na pewno nie jesteśmy w pozycji żeby komukolwiek cokolwiek pokazywać. Nikt nie musi bać się okazywać całego spektrum emocji. Patriarchat obdarł mężczyzn z możliwości zgłębienia i pogodzenia się z kruchymi i wrażliwymi cechami. Staramy się wyjść temu naprzeciw.
Cura: To pokazuje pewien kierunek, ale zdecydowanie nie jedyny. Po prostu dokładamy coś do rozmowy.
Wrażliwi faceci jednak też potrafią mocno grać. Wy umiejętnie łączycie siłę i delikatność na swoim albumie. Bliżej Wam do rockowych gitar czy ambientowych dźwięków?
Hubert: Get a man who can do both.
Cura: Czerpię radość z siły delikatności.
Bycie artystą zwykle determinuje poddawanie się silnemu przeżywaniu własnych uczuć. Czy to one dyktują tematykę Waszych utworów, czy może wchodzicie w rolę narratorów pisząc swoje piosenki?
Cura: Czułbym, że emocjonalnie byłoby łatwiej, gdybyśmy stworzyli postać i opowiadali historie, które przeżywa. W pewnym sensie może właśnie to robimy. Jednak większość słów wyrażanych w naszych piosenkach pochodzi z osobistych doświadczeń.
Jaki Waszym zdaniem jest obraz ideału współczesnego faceta? Utożsamiacie się z nim?
Cura: Ktoś, kto jest elastyczny i pomaga tym, którzy są wokół niego.
Jestem ciekawa, który koncert z ostatniej trasy wspominacie najlepiej i dlaczego?
Cura: Ignorantka w Łodzi zawsze będzie miała specjalne miejsce w naszym sercu. Każdy koncert, który tam gramy, zaskakuje nas w tak cudowny sposób. Prawdopodobnie będzie to nasz ostatni raz tam, ponieważ lokal zamyka się, co czyni to jeszcze smutniejszym i bardziej wyjątkowym dla nas.
Macie czasem takie poczucie, że polska publiczność nie jest “gotowa” na Waszą twórczość?
Cura: Nie sądzę, żeby kiedykolwiek przyszło nam to do głowy.
Z racji tego, że tworzycie po angielsku moglibyście śmiało uderzać z materiałem na inne rynki. Co Was przed tym powstrzymuje?
Cura: Nikt nas nie chce.
Powiedzcie mi… co w albumie “GENTLE MEN” mogą znaleźć dla siebie dziewczyny?
Cura: Myślę, że żaden inny materiał nie jest związany z płcią. Oczywiście, słowo “mężczyzna” pojawia się w piosenkach od czasu do czasu, ale chodzi tu raczej o radykalne zaakceptowanie siebie, niż o akceptację konkretnej idei w ogóle.
O jakich mężczyznach opowiecie nam w następnym rozdziale swojej sztuki? 🙂
Cura: Jeśli pozwolisz, chętnie poruszymy inny temat.